Gdy się obudziłam, za oknem było już ciemno. Ktoś leżał koło mnie. Odwróciłam się na drugi bok i ujrzałam zielono-niebieskie oczy Sykesa.
-Po coś tu przyszedł?- syknęłam.
-Żeby cię obudzić, bo mamy jechać załatwić paszporty, ale jesteś zbyt słodka gdy śpisz, więc tylko położyłem się koło ciebie- wyjaśnił z uśmiechem.
-Dobra, daj mi 15 minut na wyszykowanie się i możemy jechać- powiedziałam zaspana.
Wzięłam do ręki nowo kupione spodnie i T-shirt, ale Nathan gdy to ujrzał powiedział:
-Nie to.
-No to co?- spytałam zdziwiona.
-To- rzekł, podając mi czarną spódniczkę, białą, elegancką koszulkę i czarne szpilki.
-Ehh...okay- westchnęłam i wzięłam od niego ubrania- Za to ty ubierasz, to co ja ci wybiorę- dodałam.
-Czyli co?- zapytał ze zdziwioną miną.
Dałam mu do ręki czarne rurki, czarny t-shirt, czerwoną marynarkę i białe Adidasy.
-No dobra- powiedział, zdjął koszulkę którą miał na sobie, wyjął z szafki dezodorant, którego zapach po chwili wypełnił cały pokój, po czym ubrał na siebie czarny t-shirt.
Stałam przez ten czas jak słup soli, wpatrzona w jego klatę. Była cudowna. Gdy chłopak spostrzegł, że mu się przyglądam, zaśmiał się i powiedział:
-Co mi się tak przyglądasz?
-Tak po prostu- odpowiedziałam i szybko poszłam do łazienki żeby się przebrać.
Jak weszłam do przedpokoju, gotowa do wyjścia, zastałam tam Nathana. Na jego widok lekko przygryzłam dolną wargę.
-Spóźniłaś się- powiedział sucho- Tym razem 3 minuty.
-Przepraszam- rzekłam cicho, ze sztuczną skruchą, i dałam chłopakowi buziaka w policzek.
Wyszliśmy z domu, wsiedliśmy do auta i gdzieś pojechaliśmy.
-Gdzie i jak chcesz załatwić te paszporty?- spytałam naturalnym głosem.
-Mam znajomości- powiedział i zaśmiał się- Już nieraz wyrabiałem sobie taki paszport- dodał.
-Czy to na pewno bezpieczne?- dopytywałam.
-Możesz mi zaufać?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem i uniosłam jedną brew. Nathan westchnął.
-Dobra, rozumiem cię. Pewnie ciężko ci będzie zaufać kolesiowi, który cię porwał i jest dealerem narkotyków, ale musisz mi zaufać- powiedział spokojnie.
-Na podstawie czego mam ci ufać!?- podniosłam ton.
Chłopak zjechał na pobocze, zgasił silnik, spojrzał na mnie i westchnął.
-Lucy- zaczął- gdyby nie ja, to już byś nie żyła.
-Jak to?- spytałam zdziwiona.
-Ludzie mojego byłego wspólnika napadli na tamtą bazę w lesie niedługo po tym, jak ją opuściliśmy. Gdybyś tam została to by cię zabili!- wyjaśnił.
-To czemu mnie tam nie zostawiłeś? Tom i tak nie odda ci tej kasy, bo nie ma!- zdenerwowałam się.
-Tom...- powiedział i zaciął się.
-Co "Tom..."!?- krzyknęłam wystraszona.
-Wracał z uczelni, był lekko pijany, wypadł pod auto i zginął na miejscu...- odparł cicho Nathan.
-No to tym bardziej powinno być ci obojętne to czy mnie wypuścisz, czy nie- rzekłam.
-Powinno, ale nie jest...- spojrzał na mnie- Ja coś do ciebie czuję, Lucy- dodał.
Przez chwilę patrzył głęboko w moje oczy a ja w jego, po czym mnie pocałował. Z początku się opierałam, ale w końcu oddałam się pocałunkowi. Gdy się ode mnie odsunął, uśmiechnął się i spytał:
-Już rozumiesz czemu to nie jest mi obojętne?
-Ty...porywasz ludzi, kłamiesz! Nie umiesz kochać!- wykrzyczałam, a w moich oczach pojawiły się łzy.
-Lucy, uspokój się- powiedział łagodnym tonem Nath, ocierając mi łzy.
-Mam być spokojna przy tobie!?- spytałam podniesionym tonem, ze sztucznym niedowierzaniem- Nosisz ze sobą broń a ja mam nie panikować!?
Sykes wyjął z kieszeni pistolet i schował go do schowka.
-Noszę go dla naszego, a głównie twojego bezpieczeństwa- powiedział spokojnie- ale skoro wtedy się mnie boisz...- ponownie otarł moje łzy.
-Możemy już jechać?- zmieniłam temat.
-Jasne, już jedziemy- odpowiedział i ruszyliśmy.
Reszta drogi minęła w milczeniu. Zatrzymaliśmy się na podjeździe jakiegoś budynku, który nie był pierwszej nowości, ale nie był też stary. Czułam, że staje się taka jak Nathan; fałszywy paszport, ucieczka przed jakimiś ludźmi. Jeszcze mi tylko pistoletu brakuje!
---------------------
Hejka :)
Na wstępie muszę napisać, że gdyby nie Lucas, to nie byłoby dziś tego rozdziału :) LUCAS KOCHAM CIĘ!!! 💕💕💕
Jestem od wczoraj we Francji. Mieszkam u rodziny w pięknym miasteczku Millieres :) Są strasznie mili i straaaaaaasznie dużo jedzą, zwłaszcza Léo i Lucas, z którymi mam grać w nogę :3
No to nie będę się już rozpisywać, bo to pewnie nikogo nie ciekawi xD
Pozdrowienia z Francji,
Alexandra ;)
Hihihi zaczyna sie Lathan :D
OdpowiedzUsuńWoo *.* Natuś zaczyna być uczuciowy <3 Kocham, weny, i czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńWiedziałam że do czegoś dojdzie , bo jak się spóźniła to nastawił policzek no i wiecie , bo też czytacie więc. Superowy roździał chyba najlepszy z najlepszych :D
OdpowiedzUsuń