Obudziłam się i usłyszałam czyjś oddech. Podniosłam głowę i ujrzałam Nathana siedzącego na krześle i gapiącego się na mnie.
-Co się gapisz?- burknęłam zaspanym głosem.
-Grzeczniej...- wychrypiał-...mała- dodał.
-Nie nazywaj mnie tak- rzekłam przez zaciśnięte zęby.
Chłopak wstał. Ja także wstałam odruchowo.
-Denerwuje cię to?- spytał ironicznie Nathan
-Nawet nie wiesz jak bardzo- wysyczałam.
Podszedł do mnie. Delikatnie przejechał swoimi palcami po moim brzuchu. Wzdrygnęłam się i odsunęłam kilka kroków od niego. Zaśmiał się łobuzersko.
-To też cię denerwuje?- spytał, uśmiechając się pod nosem.
-Jeszcze bardziej niż te wszystkie głupie zdrobnienia- powiedziałam poważnie.
-Więc radzę ci, bądź grzeczna- powiedział patrząc na mnie z niechęcią.
Odsunął się ode mnie, zmierzył mnie wzrokiem i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Nathan jest naprawdę przystojnym chłopakiem, ale jego zachowanie mnie odpycha.
Po chwili do pokoju wszedł Sam i powiedział:
-Chodź na dół, Luc.
Bez słowa poszłam za chłopakiem. Zeszliśmy na dół po schodach. Poszliśmy do przedpokoju, gdzie stał ubrany Nathan.
-Wyjeżdżam na kilka dni. Masz słuchać Sam'a i Kris'a. Jeśli coś przeskrobiesz, to nie będzie za ciekawie jak wrócę- powiedział chłopak.
-Okay- odparłam
-A teraz masz się należycie pożegnać- lekko podniósł ton.
-Po co mam się z tobą żegnać, skoro tak mnie traktujesz?- spytałam pewna siebie.
-Ciesz się że dostajesz jedzenie, picie i masz gdzie spać!- krzyknął.
-Pa- odpowiedziałam niechętnie.
Nath spojrzał na mnie z miną mówiącą: "tylko tyle?" nadstawił prawy policzek. Zrozumiałam że mam go cmoknąć. Lekko musnęłam ustami jego policzek. Po tym chłopak wyszedł i odjechał swoim czarnym Mercedesem.
Chwilę staliśmy jeszcze w przedpokoju.
-Luc, nie jesteś przypadkiem głodna?- spytał Kris.
-Trochę jestem- odpowiedziałam nieśmiało
-To zamówmy pizzę- zadecydował brunet z zarostem.
Spodziewałam się że zostanę z krzykiem odesłana do pokoju na piętrze, ale Sam i Kris są inni niż Nathan. Jedząc pizzę rozmawialiśmy jak dobrzy przyjaciele.
Bardzo miło spędziliśmy te kilka dni, kiedy nie było Nathana. Byliśmy między innymi w kinie, galerii na zakupach, wesołym miasteczku. Niestety, w końcu wrócił Sykes.
Przy kolacji Nath powiedział:
-Byłem u Tom'a.
Podniosłam głowę znad talerza i spojrzałam na niego.
-Oddał ci to, co był winien?- spytałam z nutką nadzieji w głosie.
-Nie- odparł sucho- Ale widząc tempo z jakim zbiera kasę, mogę spokojnie powiedzieć, że nigdy cię nie uwolnię- powiedział z ironią, a na jego twarzy pojawił się wredny uśmiech.
Po kolacji poszłam do swojego pokoju na piętrze. Bezsensownie chodziłam po całym pomieszczeniu, leżałam na łóżku. Już myślałam że będę mieć spokojny wieczór, gdy do pokoju wszedł ten durny Sykes. Już się przygotowałam na to, że chłopak na mnie znów nakrzyczy. Bardzo się zdziwiłam gdy chłopak delikatnie zamknął za sobą drzwi, usiadł koło mnie na łóżku i głośno westchnął.
-Lucy- zaczął spokojnie- gdy byłem dziś u Tom'a, zastałem go naćpanego w jego domu. Powiedziałem że jego najlepsza przyjaciółka jest u mnie i będzie wolna dopiero jak odda mi kasę. On mi nie wierzył- skończył posępnie.
-On nie zbiera pieniędzy, prawda?- zapytałam, a po moim policzku spłynęła łza.
Chłopak nic nie powiedział tylko przesunął się do mnie, odgarnął kosmyk włosów opadający na moją twarz i objął mnie ramieniem.
-Daj mu trochę czasu- rzekł ciepłym głosem.
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy a Nath otarł mi je rękawem swojej bluzy. Wstał, podszedł do drzwi.
-Trzymaj się- powiedział, uśmiechnął się i wyszedł.
Czy to na pewno był Nathan? Może się zmienił? Może mnie wypuści? A może po prostu udawał? Gdy objął mnie ramieniem czułam się bezpiecznie, choć chłopak na bezpiecznego nie wygląda. Sama nie wiem co myśleć! Jego wahania nastroju na prawdę mnie denerwowały. Zachowywał się gorzej niż ja!
-------------------------
W końcu sprawdziłam ten rozdział i mogę go dodać :)
Przez ostatni tydzień sprawdzałam wszystko co napisałam (a trochę tego jest, bo pisze od prawie dwóch miesięcy). Najchętniej dodałabym wszystko na raz, ale byście nie wyrobili z czytaniem xD
Chyba zaczynam się uzależniać od pisania :)
Mogę zdradzić tylko tyle, że jak pisałam fragment czternastego rozdziału (chyba) popłakałam się. Tak wiem, to dziwne xD
Nie mam chyba nic ciekawszego do napisania, więc do następnego rozdziału!
Pozdrawiam, Ola :)
Hyhyhy super! Nathy ty słodziaku *.*
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz !!! Weny i czekam na next'a :)
OdpowiedzUsuń