Każdy z nas zabrał swój bagaż, a ja i Sykes, jakby nigdy nic, chwyciliśmy się za ręce. Sam i Kris zrobili wielkie oczy.
-Eee... Nathan?- zapytał blondyn.
-Ehh, udaję jego dziewczynę, bo inaczej to byłoby podejrzane- wyjaśniłam.
Nie przeszkadzało mi to, a nawet czasem chciałam być jego dziewczyną, ale po chwili mi przechodziło.
Byłam zafascynowana, gdy jechaliśmy przez Paryż do hotelu. Wysiedliśmy przed jednym z najdroższych, blisko centrum tego pięknego miasta.
-Dzień dobry- przywitała nas miła pani w recepcji.
-Dzień dobry- odpowiedział Nath- Rezerwacja na nazwisko Sykes- dodał.
-Dwa pokoje 2-osobowe, tak?- spytała aby się upewnić.
-Dokładnie tak- uśmiechnął się, po czym wziął do ręki klucze do pokoi.
-Do widzenia, miłego pobytu- pożegnała się recepcjonistka, a my uśmiechnęliśmy się i poszliśmy do pokoi.
-Ten dla was, a ten dla nas- rzekł Nathan przekazując jeden z kluczy Kris'owi.
-87, a wy, jaki macie numer?- zapytał brązowooki brunet.
-Emm...no...69- odparł, cicho Sykes.
Zapadła cisza.
-No to, ten, widzimy się na kolacji- pośpiesznie rzucił mój "chłopak" i pociągnął mnie w stronę windy.
Chwilę po przyjściu do pokoju, lokaj przyniósł nasze bagaże, Nath dał mu napiwek i położył torby koło łóżka. Było ono dwuosobowe i bardzo miękkie, bo zaraz po wejściu położyłam się plackiem na plecach i nie miałam ochoty wstawać.
Chłopak położył się koło mnie i przyglądał mi się. Odwróciłam się twarzą do niego i zapytałam:
-Co sie tak patrzysz?
-Bo jesteś ładna- uśmiechnął się.
-Chciałabym- westchnęłam.
-Nie wierzysz mi?- spytał oburzony.
-A czemu mam wierzyć?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-A no temu- powiedział cicho i przysunął się do mnie.
Odgarnął kosmyk włosów opadający mi na twarz i zaczął głaskać mnie po głowie, patrząc w moje oczy. Czułam jego oddech na twarzy. Położyłam swoje dłonie na ramionach Nathana. Leżeliśmy tak dłuższą chwilę w milczeniu, patrząc się sobie w oczy. W pewnym momencie mnie pocałował. Wplótł swoje dłonie w moje włosy. Zrobiłam to samo. Jego usta były miękkie i delikatne tak jak jego włosy.
Chłopak przewrócił się na plecy, nie przerywając pocałunku, przez co w efekcie końcowym leżałam na Nathanie.
Mierzwiąc jego włosy, cieszyłam się chwilą.
Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Zeszłam z bruneta i usiadłam na łóżku a Nath poszedł otworzyć drzwi. Lekko przeczesałam włosy palcami, żeby jakoś wyglądały. Do moich uszu dotarł dźwięk zamykanych drzwi i w pokoju pojawił się mój fikcyjny chłopak a wraz z nim Sam i Kris.
Popatrzyli na Nathana, na mnie i na trochę pomiętą narzutę na łóżku a następnie spojrzeli na siebie wymownie.
-To nie jest tak jak myślicie...-zaczął tłumaczyć się Sykes i podrapał się po czole.
-No to powiedz co robiliście?- spytał z podstępnym uśmieszkiem Sam.
-No...eee...nic- wydusił zakłopotany i przeczesał dłonią włosy, aby choć trochę wyglądały na nienaruszone.
-Haha, ok. Nie przyszliśmy tu żeby wtrącać się w wasze życie prywatne- wyjaśnił Kris- Chcieliśmy wam przypomnieć, że za pół godziny kolacja.
-No i zapytać co robimy dalej?- dodał Sam.
-Jak to co? Czekamy i przygotowujemy się na...- tu Nathan się zawiesił i spojrzał na mnie-...na pokonanie ich.
-Okay. Na wszelki wypadek nie zostawiaj jej nigdzie samej- przypomniał mu Kris.
-Wiem, wiem- przytaknął Sykes.
Jego dwaj towarzysze opuścili pokój.
Stałam przy oknie i patrzyłam na park w zamyśleniu. Wyrwał mnie z niego brunet.
-Wszystko ok?- zapytał cicho.
Po moich policzkach spłynęły łzy. Gdy chłopak to ujrzał, obrócił mnie do siebie i przytulił mocno.
-Boję się...- odparłam.
-Nie masz czego. Ja i chłopaki będziemy cię chronić- szeptał mi do ucha, a jego słowa były jak zaklęcie hipnotyzujące i od razu się uspokoiłam.
-Dziękuję- pocałowałam go w policzek i poszłam do łazienki założyć coś świeżego i poprawić makijaż.
Ubrałam lekką spódniczkę w kwiatki nad kolano, szarą koszulkę na ramiączkach i biały, rozpinany sweterek. Miałam dylemat jakie buty ubrać. Zwróciłam się z tym do Nathana, który zastanawiał się co na siebie włożyć.
-Które buty ubrać?- zapytałam, pokazując mu czarne baleriny i kremowe szpilki.
-Te kremowe- doradził i uśmiechnął się na mój widok- A ja, co mam ubrać?- zadał pytanie.
-Hmm...-podeszłam do szafy, gdzie włożył już swoje ubrania- Te beżowe rurki, ten biały t-shirt z nadrukami, granatową marynarkę i białe Adidasy- powiedziałam po pierwszym rzucie oka na ubrania.
Byłam już gotowa, więc czekałam tylko na bruneta, który zdjął swoją koszulkę a moim oczom ponownie ukazała się jego umięśniona klata.
-Masz wolną łazienkę, jak co- przypomniałam mu cicho, gdyż lekko mnie onieśmielał.
-Przeszkadza ci to, że się tu przebieram?- spytał.
-Nie, nie- zaprzeczyłam- Po prostu jestem przez to trochę onieśmielona...- cicho wybełkotałam z nadzieją, że tego nie usłyszy.
Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Chodź tu- powiedział a ja grzecznie do niego podeszłam.
Chwycił moją dłoń i przejechał nią po swojej klacie.
-Czy to cię tak onieśmiela?- uśmiechnął się.
-Nawet nie wiesz jak bardzo- mówiłam, lekko sparaliżowana.
-Przywykniesz- wyszeptał i mnie przytulił.
Ktoś zapukał do drzwi. Nathan szybko mnie puścił i ubrał koszulkę a ja usiadłam na łóżku.
-To idziecie?- spytał Kris.
-Tak- odpowiedział Nath- Lucy, chodź już!- zawołał mnie i poszliśmy do restauracji hotelowej.
Patrząc na szwedzki stół nie wiedziałam co wybrać.
-Chętnie wzięłabym wszystkiego po trochu, ale są strasznie duże porcje- westchnęłam.
-Mogę zjeść z tobą- powiedział cicho Sykes.
-Oki- ucieszyłam się.
Wzięłam talerz i nałożyłam wszystkiego po trochu; żabie udka, ślimaki i inne.
Usiedliśmy przy kwadratowym stole dla czterech osób; Nathan na przeciwko mnie a Sam i Kris na dwóch pozostałych miejscach. Czułam się lekko onieśmielona, bo jadłam z Sykesem z jednego talerza, jak prawdziwa para. Bałam się, że w zbyt krótkim czasie posuniemy się za daleko, że już się posunęliśmy.
-----------------------
Hej!
No wiec po dluuuuuuugiej przerwie powracam.
Nie bylo mnie bo mundial, a wiecie, ze kocham pilke nozna <3
No to jak zawsze rozdzial glupi, ale mowi sie trudno.
Nie zawracam wiecej glowy i prosze o komentarze :)
Do next'a
Ola
